1 Dzisiejsza Ewangelia jest zakończeniem mowy eucharystycznej wygłoszonej przez Jezusa w Kafarnaum.
Rozważamy ją we fragmentach już od kilku niedziel. Cechą Ewangelii św. Jana są powtórzenia, dlatego możemy odnieść wrażenie, że słyszymy w kółko to samo. Te powtórzenia zapraszają do medytacji, a może nawet do kontemplacji, czyli modlitwy bardziej sercem niż rozumem. Kontekstem mowy jest cud rozmnożenia chleba. Jezus chce skierować uwagę słuchaczy na „chleb żywy, który zstąpił z nieba” – czyli na siebie. On chce nam dawać nie coś, ale Kogoś. Chce dać siebie! Chce być pokarmem niezbędnym do życia. Kiedy ktoś opowiada dużo o jedzeniu, zaczynamy w końcu odczuwać głód. Jezus chce obudzić głód. Głód Boga.
2 „Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie?”. No właśnie, jak to możliwe? Nie dziwię się Żydom, że kiwali głowami z niedowierzaniem. My przecież też nie ogarniamy tajemnicy Eucharystii. I tak jest dobrze. „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem”. Ta odpowiedź Jezusa sugeruje dosłowność. Chodzi nie o zwykły symbol, ale o rzeczywistość. W świecie fast foodów i chińskich zupek zagubiliśmy poczucie sakralności posiłku jako takiego. A uczta to nie tylko posilanie ciała, ale wspólnota stołu, spotkanie, radość, dzielenie się, świętowanie. Żydowska uczta ofiarna wyrażała myśl o zasiadaniu do stołu z Bogiem, w przyjaźni, w wierności, z wdzięcznością. Jezus pogłębia tę tradycję. Jakby mówił: nie dość, że zasiadacie do stołu z Bogiem, ale On jest także główną „potrawą”. Przy stole nie trzeba znać wszystkich tajemnic kuchni, ale jeść, próbować, smakować. Zasmakować w Bogu.
3 „Jeżeli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”. Bóg nie chce nasycać jedynie naszego „intelektu”, ale karmić życie. Nikt nie upije się pojęciem „wina”, ale samym winem. Nikt nie nasyci się teorią spożywania pokarmów, ale spożywaniem. Nikt nie zaspokoi głodu czytając książkę kucharską lub oglądając programy telewizyjne o gotowaniu. Wiara nie może oznaczać samej tylko zmiany myślenia, ale jakościową zmianę życia. Wiara jest otwarciem się na życie, na jego pełnię. Wiara jest karmieniem się Bogiem.
4 „Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”. Jezus obiecuje życie wieczne. Życie rodzi się tylko z życia. Obietnica życia wiecznego będzie abstrakcją, jeśli nie dostrzeżemy związku między życiem doczesnym i tym obiecanym. Być może kluczem jest tu wyrażenie „mieć w sobie życie”. „Chrystus przyszedł nie tylko po to, aby pogodzić człowieka z Bogiem, ale także żeby pogodzić człowieka z życiem”, mówił ks. Tischner. Dzięki Jezusowi umiemy patrzeć na swoje życie jako na dar. Rozumiemy też, że jest ono wstępem do czegoś więcej, jest przystawką do głównego dania. Wstęp ma związek z ciągiem dalszym, przystawka z daniem głównym. Ten sam Autor.
ks. Tomasz Jaklewicz