Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus był dzieckiem Rzymianina, powtarza antychrześcijańską propagandę.
25.06.2012 12:51 GOSC.PL
Paul Verhoeven kręci film, w którym przedstawia Jezusa Chrystusa jako poczętego w wyniku gwałtu dokonanego przez rzymskiego żołnierza na Maryi. To pachnący kotlet w śmierdzącej panierce, kolejna wygrzebywanka materiałów znanych fachowcom. Element propagandy antychrześcijańskiej znany już od starożytności. Oczywiście nie jest prawdą, iż Jezus był dzieckiem Rzymianina Pantery, jak podaje jeden z żydowskich Talmudów pochodzący z III, a może nawet V wieku po Chrystusie. Podobnie traktowanie Chrystusa jako reformatora i człowieka dialogu ze światem zdominowanym przez Rzymian nie jest prawdziwe. Jezus nie był otwarty na pogan aż tak szeroko, jak sugeruje to Verhoeven. Jako wędrowny nauczyciel pozostawał w kręgu Żydów, aczkolwiek apostołom polecał iść i głosić Ewangelię na cały świat. Jego misja była uniwersalistyczna, ale przyszedł głosić Słowo Boże wśród swoich.
Tak jak w przypadku „Kodu da Vinci” chodzi tylko o to, żeby wywołać zamęt, społeczne ożywienie. Zajmują się tym tchórze plujący na chrześcijaństwo. Rządzi nimi chęć łatwego zysku i popularności. Nie warto traktować tego poważnie i obrażać się, chrześcijaństwo nie jest religią mściwości.
Ludzie oglądają tego typu filmy z dwóch powodów. Po pierwsze pod względem wiedzy religijnej wciąż pozostajemy analfabetami, po drugie jest też w nas silne pragnienie uzupełnienia tej niewiedzy. Zachęcająca bywa też towarzysząca tego typu obrazom tajemniczość. A tajemniczość budzi ciekawość.
Postać Jezusa Chrystusa budzi zainteresowanie także wśród osób niewierzących. Nie każdy wierzy w Boskość Jezusa Chrystusa, bo sama wiara jest wielką łaską. Już Święty Augustyn powiedział: „wierz, abyś rozumiał, rozumiej, aby wierzyć”. Między wiarą a rozumem nie ma sprzeczności, im więcej jednego, tym bardziej chcę drugiego.
Przy dobrej wierze nawet tego typu film może stać się przyczynkiem do obiektywnych poszukiwań kontestujących zbiór kłamstw.
Przeczytaj informację Ewangelia według Verhoevena.
Ks. Zbigniew Niemirski