Nowy numer 17/2024 Archiwum

Unijna prowokacja

Usiłując ukarać Węgry, Unia strzeliła sobie samobójczego gola.

Trudno nie pozostawić bez komentarza informację o wynikach ostatniego sondażu na Węgrzech z którego wynika, że po działaniach Komisji Europejskiej, która chce wprowadzić finansowe restrykcje wobec Węgier, rośnie tam w siłę nacjonalistyczna i antyunijna partia Jobbik. Zapowiedź niesprawiedliwych sankcji tak rozsierdziła Węgrów, a naród to dumny, co nieraz pokazał w przeszłości, że gotowi są wspierać siły skrajne, które zawsze twierdziły, że wejście do Unii to zguba dla Węgier.

Przypomnijmy najważniejsze fakty w tej sprawie. Komisja Europejska rekomendowała Radzie Unii Europejskiej ukaranie Węgier  i odebranie im 495 milionów euro z Funduszu Spójności od początku 2013 roku. Dla gospodarki węgierskiej byłby to prawdziwy cios, gdyż kwota ta stanowi równowartość 0,5 proc. węgierskiego PKB i blisko jedną trzecią środków, jakie z tego funduszu miały otrzymać Węgry. Uzasadniając sankcje Komisja stwierdziła, że działania rządu Orbana na rzecz ograniczenia deficytu budżetowego są niewystarczające. Tylko, że sankcje chce się stosować wobec rządu, który finanse naprawia, a nie rujnuje, jak jego poprzednicy, których Unia zawsze sowicie wynagradzała, choć łamali wszystkie jej zasady. W tamtym roku  Węgry odnotowały nadwyżkę finansów publicznych (3,6% PKB), m.in. przejmując środki z otwartych funduszy emerytalnych, które podobnie, jak u nas, same zarabiają krocie, niewiele dając w zamian. Proponowana przez Komisję sankcja musi uzyskać zgodę ministrów finansów UE, którzy mają głosować w tej sprawie 13 marca. Jeśli Rada przegłosuje rekomendację, Węgry będą pierwszym państwem, wobec którego będzie zastosowana sankcja w postaci zamrożenia funduszy spójności.

Przeciwko sankcjom wypowiedziała się już Praga. Teraz czas na Polskę. Niedawno w Brukseli premier Tusk  powiedział, że Polska zaoferuje Węgrom, jeśli będą tym zainteresowani, „jakąś formę politycznego wsparcia”. Będzie ku temu okazja w czasie marcowego głosowania w Brukseli. To okazja nie tylko do gestów solidarności wobec Budapesztu, ale także mądra samoobrona. Dzisiaj Bruksela szantażuje Budapeszt, jutro podobne działania mogą być podjęte wobec Pragi i Warszawy.

Przeczytaj informację Węgry: Na recesji zyskują nacjonaliści.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego