Nowy numer 13/2024 Archiwum

Jak (błyskotliwie) Żyd krzyża bronił

Czy krzyż w miejscu publicznym (np. w Sejmie) narusza prawa niechrześcijan? Oto odpowiedź prof. Josepha Weilera, nowojorskiego profesor prawa międzynarodowego i konstytucyjnego, a zarazem praktykującego żyda.

Problem polega na tym, że wiele spośród naszych symboli państwowych - ze względu na historię Europy, historię od setek, tysięcy lat związaną z chrześcijaństwem - ma także swój wymiar religijny. Historii nie da się wymazać. Krzyż jest oczywiście najbardziej widocznym przykładem, pojawiającym się na niezliczonych flagach, herbach, budynkach, pieniądzach itd.  Nie jest tak, że krzyż jest wyłącznie symbolem narodowym, jak utrzymują niektórzy. To nonsens. Krzyż jest symbolem i narodowym, i religijnym. Nie jest to także wyłącznie symbol religijny. W wielu krajach, pewnie nie wszystkich, jest to także symbol narodowy. I jedno, i drugie. I jest to zrozumiałe. Są uczeni, Wysoki Trybunale, którzy twierdzą, że flaga Rady Europy z dwunastoma gwiazdami odbija tę samą dwoistość: religijną i świecką.

Ale zostawmy krzyż na boku.

Wyobraźmy sobie angielską klasę szkolną, w której wisi portret królowej Anglii. Monarchini. Ten portret, tak jak krzyż, przedstawia dwie rzeczy. Przedstawia głowę państwa, a także tytularną głowę Kościoła Anglii. Trochę jakby papieża. Czy moglibyśmy zaakceptować sytuację, w której uczeń czy uczennica wchodzi do swojej klasy i mówi: ‘Z powodu  mojego prawa do wolności religijnej, bo jestem - powiedzmy - katolikiem, a nie anglikaninem, nie protestantem, bo jestem żydem, bo jestem muzułmaninem  albo z powodu moich ateistycznych przekonań, proszę usunąć portrety królowej Anglii z mojej klasy’? Nie sądzę. Nie sądzę.

Można by iść dalej. Czy można byłoby zakazać umieszczenia konstytucji Irlandii w irlandzkich klasach albo niemieckiej konstytucji w niemieckich klasach? Albo czy można byłoby zakazać czytania konstytucji Irlandii w irlandzkich klasach i konstytucji Niemiec w niemieckich klasach, bo w irlandzkiej konstytucji, w jej preambule, jest odwołanie do Świętej Trójcy i Pana Jezusa Chrystusa, a niemiecka konstytucja zaczyna się od słów: „Naród niemiecki świadomy swej odpowiedzialności przed Bogiem…”

Oczywiście, nie możemy wymagać od uczniów, by angażowali się w praktyki religijne. Jeśli w brytyjskiej szkole śpiewamy hymn narodowy, powinniśmy oczywiście pozwolić, by uczeń nie śpiewał: „God Save the Queen”, jeśli wymienianie imienia Boga narusza jego czy jej wrażliwość. Ale nie możemy wymagać od wszystkich pozostałych uczniów, żeby nie śpiewali hymnu.

Europejska regulacja, gwarantująca indywidualną wolność do religii i od religii, w połączeniu z szeroką różnorodnością układania relacji państwa w sferze publicznej, stanowią wielką lekcję pluralizmu i tolerancji.

W Europie każde dziecko, ateista czy agnostyk, chrześcijanin, muzułmanin i żyd, uczy się, że elementem europejskiego dziedzictwa jest z jednej strony osobiste prawo jednostki do wolności wyznania - oczywiście w ramach granic wyznaczonych przez prawa innych osób i porządek publiczny - oraz prawo do braku wyznania. Wyznawanie czy niewyznawanie jakiejś religii nie może stanowić warunku sprawowania urzędu publicznego itd.

Jednocześnie elementem pluralizmu i tolerancji w Europie jest to, że akceptuje się w niej i szanuje i Francję, i Anglię, i Szwecję, która sama zrezygnowała z religii państwowej, i Danię, w której wciąż istnieje kościół oficjalny, Kościół luterański, i Grecję, i Włochy - wszystkie te państwa mają bardzo różne sposoby publicznego uznawania cenionych symboli religijnych przez państwo i w przestrzeni publicznej. Ta różnorodność, te rozbieżne tradycje, ich akceptacja i poszanowanie, w rozumieniu art. 2 (nie jest jasne, o jaki artykuł chodzi - przyp. jdud), należy do tolerancji i pluralizmu, których chcemy uczyć nasze dzieci.

Wysoki Trybunale, nie daj się jednak zwieść. W wielu tych nieświeckich państwach znaczna część społeczeństwa, być może większość, nie jest już wierząca. A przecież trwały związek religijnych symboli z przestrzenią publiczną i z państwem jest akceptowany przez część niewierzącą jako część narodowej tożsamości. Jestem pewien, że tysiące, dziesiątki tysięcy śpiewających „God Save the Queen” nie wierzy w Boga. Ale byliby urażeni, gdyby ktoś przyszedł i powiedział: „Musicie zmienić brytyjski hymn narodowy”. To część ich tożsamości, ich bycia Brytyjczykami.

Może się zdarzyć, że któregoś dnia Brytyjczycy czy Anglicy zmienią zdanie, postanowią znieść kościół państwowy, zmienić hymn, flagę itd. Mają do tego demokratyczne i konstytucyjne prawo. Ale to należy do nich, a nie do tego Wysokiego Trybunału. A konwencja z pewnością nie wymaga, aby to uczynili.

Włochy mają prawo być i stać się państwem świeckim. Ale nie sądzę, żeby ten trybunał powinien być angażowany do interpretowania włoskiej konstytucji i nakładania na Włochy konstytucyjnych ograniczeń. Zostawmy to Włochom. Włochy, jeśli chcą, mogą być państwem świeckim. Jednak to, czego Lautsi (osoba, która zaskarżyła do Strasburga obecność krzyża we włoskiej szkole – przyp. jdud) domaga się od tego trybunału, to nałożenie na Włochy obowiązku, by były państwem świeckim. Tak być nie może. To nie jest prawidłowa interpretacja konwencji. Europejska Konwencja Praw Człowieka nie nakłada na swych sygnatariuszy obowiązku wprowadzenia państwa świeckiego.

« 1 2 3 »

Zapisane na później

Pobieranie listy