Nowy numer 13/2024 Archiwum

Pragnąłem być bliżej

Wielki Post AD 2008 z "Gościem" Chrzest przyjąłem w wieku 18 lat. Bóg, wiara, Kościół – wcześniej te słowa tylko napotykałem dokoła. Wzbudzały we mnie niepokój. W końcu przyjaciel Tomek zaprosił mnie na oazę.

Poszedłem nie bez oporu. Potem były trzydniowe rekolekcje. Właśnie tam „pękłem”. Wieczorna modlitwa, pokój w sercu i ta tęsknota niedookreślona. Przede wszystkim ona. By BYĆ BLIŻEJ. Tego wieczoru poprosiłem ks. Jarka o chrzest. „Jesteś pewien, że nie jesteś ochrzczony?” – spytał zaskoczony „Znasz prawdy wiary?”. „Wiem, że jest Trójca: Bóg, Chrystus, Matka Boska” odparłem. Nie było wątpliwości.

Potrzebowałem chrztu i solidnej katechezy. Spotykaliśmy się przez osiem kolejnych miesięcy. Ksiądz Jarek przybliżał mi tajemnice wiary, tłumaczył naukę Kościoła. Zanim przyjąłem chrzest, już „płonąłem”. W dniu chrztu, i zarazem Pierwszej Komunii św., wypełniała mnie radość: promienna, prosta, pełna siły. „Teraz masz czystą kartę. Obmyty z grzechów” – słyszałem. Czysta karta szybko się zapaskudziła. Białej szaty w dniu chrztu też na sobie nie miałem. „Nie chcę robić przedstawienia” – tłumaczyłem. Głupi byłem – zbyt nieśmiały. To nie przedstawienie. To wesele. „W szat świątecznych czystej bieli” iść do Jezusa...

Moimi chrzestnymi są Tomek i Ania, przyjaciele. Dziękuję Bogu za nich. Im jestem wdzięczny za przyjaźń. Ona pomaga. Nie udaję przed nimi. Znają mnie, moją drogę wiary, moje pierwsze sprzeczki z Bogiem. Wiedzą, gdzie się potykam, a gdzie mnie zachęcić. Znają mój grzech i nieraz nazywali go po imieniu. Zwłaszcza wtedy, gdy ja tego nie czyniłem. Nie mydlą mi oczu pobożnymi frazesami. Tu nie ma co się bawić w subtelności. Ofiarowali mi wiele czasu. Często wspólnie się modliliśmy.

Chrzest był dla mnie nie tylko oficjalnym zaangażowaniem w chrześcijaństwo. Znalazłszy się w Kościele zacząłem inaczej przeżywać codzienność. Poznając bogactwo Kościoła, odkrywałem głębię życia wiary. Przez chrzest nie odciąłem się od „dawnego” świata, lecz określiłem się wobec niego. By dalej móc w nim trwać – czytelniej. Czasem to ode mnie wiele wymaga i wiele kosztuje. Ale to w tym wysiłku odkrywam piękno. Chrzest, początek drogi, był drzwiami. Wkroczyłem w rzeczywistość, o jakiej nie miałem pojęcia. Spotkałem ludzi, którzy głęboko wpisali się w moje życie, wskazując Boga. Znalazłem się w miejscach, gdzie prawdopodobnie nigdy bym się nie znalazł. Wszędzie Jego ślady. To wszystko otrzymałem, robiąc jeden krok wiary.

Z żoną, która również przyjęła chrzest jako osoba dorosła, razem odkrywamy Boże prowadzenie. Przed nami chrzest naszej córki Sary. Na rodziców chrzestnych poprosiliśmy przyjaciół, którzy żyją z Bogiem na co dzień. „Prawdziwie wierzący chrzestni to najpiękniejszy prezent, jaki możecie dać Waszej córce” – powiedział zaprzyjaźniony dominikanin.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy