Czy ksiądz Blachnicki odnalazłby się dzisiaj na rekolekcjach oazowych?

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz

|

02.05.2024 00:00 GN 18/2024

publikacja 02.05.2024 00:00

O tym, czy ksiądz Blachnicki odnalazłby się na rekolekcjach oazowych w 2024 roku, mówi ks. Ryszard Gacek.

Ks. Ryszard Gacek moderator diecezjalny Ruchu Światło–Życie w archidiecezji krakowskiej. Ks. Ryszard Gacek moderator diecezjalny Ruchu Światło–Życie w archidiecezji krakowskiej.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Marcin Jakimowicz: Podczas letnich oaz pytam młodych: „Z czego chcielibyście zrezygnować?”. „Z pogodnych wieczorów”. Bardzo boją się wchodzenia w relacje…

Ks. Ryszard Gacek:
To prawda. Otwierają się, nabierają zaufania, gdy da się im trochę czasu. Muszą się oswoić. Wiem, że niektórzy proponują, by skrócić rekolekcje oazowe, „bo dwa tygodnie to dla tego pokolenia stanowczo zbyt dużo”, ale nie wydaje mi się, by ks. Blachnicki przesadził. (śmiech) On doskonale wiedział, że młodym trzeba dać czas. Niektórzy kpili nawet, że po wprowadzeniu przez Jana Pawła II czwartej części Różańca automatycznie przedłużymy rekolekcje do 20 dni. Myślę, że tych 15 dni to idealny czas, by młodzi nawiązali relacje.

Przyjeżdżają z telefonami przyklejonymi do dłoni…

…i znów trzeba dać im trochę czasu, by wyszli z wirtualnego świata. Nie stosuję terapii szokowej. Nie jestem za tym, by musieli te komórki zupełnie odkładać. Lepiej, gdy rezygnują z nich stopniowo. Pierwsze dni są zawsze trudne, ale gdy młodzi zaczynają otwierać się na siebie nawzajem, komórka już tak nie kusi.

To prawda, że na oazę nie przyjeżdża 40-osobowa grupa, tylko 40 indywidualistów?

Zawsze znajdą się osoby, które za wszelką cenę chcą zwrócić na siebie uwagę, ale nie jest to norma. Tym, którzy weszli w ciągu roku w formację, jest łatwiej przeżyć letnie rekolekcje. Kilka lat temu zaproponowałem program siedmiodniowych rekolekcji „Oazy na start” – dla dzieci, które wyjeżdżają po raz pierwszy. Stwierdziliśmy że 15 dni dla małego dziecka to zbyt długo. Pamiętam, jak sam pojechałem po czwartej klasie podstawówki na swoje 15-dniowe rekolekcje i pierwsze 12 dni przepłakałem. Ponieważ nie było wówczas komórek, nie mogłem „wisieć na telefonie” i trzeba było zacisnąć zęby. To było trudne doświadczenie, ale dzisiaj mam z tych rekolekcji bardzo dobre wspomnienia. „Oaza na start” trwa 7 dni. Widzimy, że tym, którzy na nią jadą, łatwiej jest później wejść w rytm 15-dniowych rekolekcji.

Ilu młodych zapisało się w archidiecezji krakowskiej na letnie rekolekcje?

W tej chwili mamy już 1200 młodych i dzieci. Te statystyki nie obejmują Domowego Kościoła.

A ks. Blachnicki odnalazłby się na letnich rekolekcjach w 2024 roku? Coś chciałby zmienić?

Myślę, że odnalazłby się. Gdy czytam jego książki i spotykam tych, którzy osobiście go znali, widzę, że zawsze był otwarty na to, co nowe, na poruszenia Ducha Świętego. Gdy widział, że coś jest dobre, sprawdza się, szedł za tym. Chciałbym go zobaczyć z laptopem… Jestem ciekawy, jak dziś pracowałby w Ruchu.

Może zamiast pogodnych wieczorów czasami urządziłby uwielbienie? Na oazy przyjeżdżają przecież młodzi wychowani na Hillsongu, wieczorach chwały w Tauron Arenie…

Ciekawa rzecz: gdy w zeszłym roku z biskupem Robertem Chrząszczem (ma nie tylko doświadczenie formacji oazowej, ale i pracy w Rio de Janeiro) objeżdżaliśmy podczas wakacji letnie rekolekcje, wielu młodych (i dzieci!) mówiło: „Najbardziej podobają nam się wieczorne adoracje Najświętszego Sakramentu”. Poruszające! Słyszeliśmy to wiele razy. To był znak, że w rocznej formacji w parafiach im tego brakuje. Może oazie potrzeba dziś większego otwarcia na praktykę adoracji?

Na oazowych rekolekcjach zauważyłem książeczkę: „Modlitwy przed posiłkami w Ruchu Światło–Życie”. Kurczę – pomyślałem – czy to sformalizowanie nie poszło o krok za daleko? Czy Ruch nie skostniał? Czy oaza musi trzymać się materiałów sprzed 30 lat? Jest w niej miejsce na improwizację, spontaniczność?

Jasne, że jest! Proponuję, by te dzieciaki czy młodzi prowadzili sami modlitwę przed posiłkiem, by uczyli się jej istoty i potrafili szczerze podziękować Panu Bogu za to, co mają. Młodzież jest bardzo spontaniczna. Słychać to na przykład podczas modlitwy wiernych. Odkrywam wówczas, co ci młodzi naprawdę przeżywają, bo potrafią powiedzieć w czasie modlitwy o swoich problemach: w domu, szkole. Bardzo się wówczas otwierają. Są szczerzy do bólu, nie owijają w bawełnę.

Gdy przed laty w Łukowie ks. Rafał Jarosiewicz wpadł na pomysł wysyłania biblijnych cytatów przez SMS-y, młodzi powiedzieli: „Pokaż nam billing, czy nie ma żadnej prywaty ani ściemy”. Nie było. Dopiero potem zaangażowali się w rozsyłanie słowa… Młodzi mówią dziś: „Sprawdzam”?

Tak, i bardzo dobrze, że to robią! Taka weryfikacja jest zawsze oczyszczającym doświadczeniem. Przecież jeśli my, księża, proponujemy dzieciom i młodzieży jakąś drogę, to sami musimy nią iść! Musimy żyć tym, o czym opowiadamy, inaczej się nie da. Jeśli mówię i zachęcam do praktyki modlitewnej Namiotu Spotkania, a sam jej nie podejmuję, to jestem hipokrytą. Jak miałbym mówić o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka, jeśli nie byłbym w nią zaangażowany? Zawsze na nowo przeżywam rekolekcje, które prowadzę. Za każdym razem okrywam nowe rzeczywistości, znaki. Młodzież jest naprawdę bardzo kreatywna. Pomysł środowych spotkań Oazy na Plantach, które ruszyły kilka lat temu, wyszedł właśnie od nich. Powiedziałem jedynie: „Dam wam kościół, salkę, ale chciałbym, żebyście zadbali o to, by zawsze była przygotowana liturgia, by znalazły się osoby, które co tydzień poprowadzą modlitwę”. I znalazły się! Stawiają się regularnie, wymieniają się. Gdy młodzi przychodzą z pomysłami, od razu pytam: „OK. powiedzcie tylko, kto z was będzie się tym zajmował?”. W ten weekend prowadzimy „Warsztaty dla kleryków o pracy z młodzieżą”. Na pomysł wpadli animatorzy. Pokazujemy klerykom, jak pracujemy z młodymi w Ruchu Światło–Życie, bo większość nie ma doświadczenia oazy. I już wiem, że 18 z nich pojedzie na te trzydniowe warsztaty.

Byłem świadkiem rozmowy: „Księże proboszczu – mówi wikary – czy możemy przenieść oazę na czwartek? Wówczas młodzi przyjdą. Piątek to początek weekendu, czas urodzin, imprez”. „Nie! Zawsze była w piątek”. Koniec, kropka.

Ileż razy słyszę: „Zawsze tak było i nie może być inaczej”. A trzeba racjonalnie ocenić sytuację. Przed laty oaza była często jedyną propozycją dla młodzieży. A dziś? Mają w czym wybierać: ogromna liczba wspólnot, ruchów, kursów, eventów. Naszego nabożeństwa „rozesłania” na oazy nie organizuję w soboty, ale w środku tygodnia. Bo wówczas młodzi przyjdą, a w weekend ich nie będzie. Cotygodniowe otwarte spotkania Oazy na Plantach 2.0 (to i Eucharystia, i uwielbienie, i adoracja w ciszy) robimy w środy. I przychodzą! My, księża, musimy zacząć ich słuchać.

Ks. dr Peter Hocken, wykładowca uniwersytecki, autor kilkudziesięciu książek, twierdził, że oaza była „największym przebudzeniem duchowym w XX-wiecznej Europie”.

Całkowicie się z nim zgadzam. Jestem w Ruchu już długo i widzę, jak wiele dała mi ta formacja. Jako małemu chłopcu, który w tej wspólnocie znalazł przyjaciół, a potem rozeznawał powołanie. Pan Bóg postawił na mojej drodze kapłanów, którzy byli prawdziwymi świadkami wiary i którzy pociągnęli mnie swoim przykładem.

Czy tragedią Ruchu nie było to, że nikt nie potrafił przejąć po ks. Blachnickim pałeczki? „Po śmierci ks. Franciszka miałem wrażenie, że potraktowano oazę jak sklep z zabawkami – każdy wziął to, co mu odpowiadało, jakąś część puzzli. Jeden pracę z rodzinami, drugi z młodzieżą, trzeci odnowę liturgii, czwarty Krucjatę Wyzwolenia Człowieka, piąty charyzmatyczność. Elementy zostały zachowane, ale oaza straciła większość swej mocy, która leżała w energii wiązania tego wszystkiego” – opowiadał mi Andrzej Sionek.

Ja postrzegam oazę jako całość, nie parceluję jej, nie dzielę. Blachnicki był wizjonerem, trudno było jego następcom w całości unieść tę wizję. Nie powiedziałbym jednak, że oaza się podzieliła. To było raczej rozszerzenie, otwarcie na nowe przestrzenie. Proponuję często: „Nie krytykujmy siebie nawzajem, nie oceniajmy, ale zróbmy coś razem”. Te wieczne podziały to dramat Kościoła. Jego siła to przecież jedność w różnorodności!

Też jestem fanem literki „i”, a w oazie zachwyca mnie to, że jest przestrzeń i na opowieść o Niepokalanej, i o charyzmatach, liturgii i ekumenizmie…

Różnorodność Kościoła jest ogromnym bogactwem, nie przekleństwem! Bardzo nie lubię nieustannego krytykanctwa. Uczę się wdzięczności. To dla mnie najważniejsza lekcja ks. Blachnickiego: uczenie się postawy wdzięczności. Podkreślał, że dziękczynienie wywyższa człowieka, a kto nie dziękuje, zamyka się na przyjęcie darów Bożych. Tak, wdzięczność to dla mnie słowo klucz. Uczę się jej dzień po dniu.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.