Nasi święci – filary polskiej maryjności

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak

|

02.05.2024 00:00 GN 18/2024

publikacja 02.05.2024 00:00

Każdy święty jest maryjny – szczególnie polski.

„Potrzeba naszemu Narodowi, aby rozkochał się w ideale Maryi! Nie wystarczy patrzeć w Jej czyste Oblicze, choćby zranione, ale trzeba w Jej oczach wyczytać wszystko, co potrzebne jest dla odnowy życia narodowego” – przekonywał  kard. Stefan Wyszyński. „Potrzeba naszemu Narodowi, aby rozkochał się w ideale Maryi! Nie wystarczy patrzeć w Jej czyste Oblicze, choćby zranione, ale trzeba w Jej oczach wyczytać wszystko, co potrzebne jest dla odnowy życia narodowego” – przekonywał kard. Stefan Wyszyński.
Andrzej Kossobudzki Orłowski /pap

Święty Maksymilian Kolbe zachęcał wiernych: „Nie bójcie się kochać Niepokalaną, bo nigdy nie będziecie Jej kochali tak, jak kochał Ją Pan Jezus”. Jego maryjność, jak u wielu oddanych Bogu Polaków, splatała się z patriotyzmem. „Czyż Pośredniczka łask Bożych nie jest Polski Królową? Czyż Ona nie potrafi albo nie pragnie nam dopomóc?” – pytał retorycznie w rozważaniach nad przyczynami bezrobocia. „Tak, Ona, Niepokalana, musi zawładnąć naprawdę całą Polską, Ona musi być przedmiotem tkliwej miłości każdego, a zwłaszcza młodzieńczego serca, Ona musi być w Sejmie, Ona w Senacie. Ona, Niepokalana Królowa, ma wskazywać nam drogę, Ona krzepić siły. My chcemy, by rządziła w Polsce i poza Polską – Niepokalana” – pisał.

Cały Twój

Święty Maksymilian był autentyczny w swojej żarliwości maryjnej. Swoistą pieczęcią z nieba, położoną na jego życiu, była data śmierci. Franciszkanin został zamordowany zastrzykiem z fenolu w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 14 sierpnia 1941 r. Jego śmierć była spełnieniem widzenia, jakie miał w wieku 12 lat w kościele w Pabianicach. „Wtedy Matka Boża pokazała mi się, trzymając dwie korony: jedną białą, a drugą czerwoną. Spytała, czy chcę tych koron; biała miała oznaczać, że wytrwam w czystości, a czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę dwie” – zapisał święty w pamiętniku.

Święty Maksymilian stał się jednym z filarów polskiej maryjności ostatnich czasów. Drugą postacią o podobnie żarliwej pobożności maryjnej był bł. Stefan Wyszyński. Hasło „Wszystko postawiłem na Maryję” towarzyszyło mu przez całe życie. Prymas Tysiąclecia był przekonany, że w dziecięcej relacji do Niepokalanej tkwi tajemnica prawdziwej pomyślności Polaków. „Potrzeba naszemu Narodowi, aby rozkochał się w ideale Maryi! Nie wystarczy patrzeć w Jej czyste Oblicze, choćby zranione, ale trzeba w Jej oczach wyczytać wszystko, co potrzebne jest dla odnowy życia narodowego” – przekonywał.

Wyrazista była także maryjność św. Jana Pawła II, której świadectwem był nawet herb papieski, przedstawiający krzyż z literą M i napisem Totus Tuus. Wyznanie „Cały Twój” odnosiło się do Matki Bożej i było zaczerpnięte z Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny św. Ludwika Marii Grignion de Montforta. Słowa te święty papież powtarza trzykrotnie w swoim testamencie. Zawierzając Maryi swoje życie, oddaje w Jej ręce także chwilę śmierci, powtarzając: Totus Tuus. Dalej pisze: „W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość”.

Od matki do Matki

Nie o wszystkich związanych z Polską świętych i błogosławionych mamy wystarczającą ilość źródeł, nie zawsze też wiarygodność przekazów jest pewna, można jednak stwierdzić, że każdy z nich miał osobiste nabożeństwo do Maryi. Bardzo często też pobożność ta wiąże się z odniesieniami narodowymi.

Spośród świętych czczonych w Polsce pierwszy jest św. Wojciech. Według tradycji wstawiennictwo Maryi uratowało go w dzieciństwie od ciężkiej choroby. Ks. Skarga pisał, że przyszły biskup i męczennik „od płaczącej matki” został ofiarowany Matce Bożej w kościele w Libicach. „I nieśli go na poły umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej Maryjej, prosząc, aby Ona na służbę Synowi swemu nowego a maluczkiego sługę przykazała, a zdrowie mu do tego zjednała. Nie omieszkając dzieciątko ozdrowiało. Anielska i nasza Cesarzowa świętą przyczyną swoją i cudem onym naznaczyła sługę wielkiego Panu Bogu” – czytamy u autora „Żywotów świętych”. To zdarzenie miało przesądzić o przeznaczeniu dziecka z książęcego rodu do służby Bożej. Według Skargi to Wojciech „nauczył Polaków ślicznej pieśni do Matki Boskiej, zaczynającej się od słów: »Bogarodzica Dziewica«, którą to pieśń starożytną w katedrze gnieźnieńskiej, u grobu świętego Apostoła po dziś dzień co Niedzielę i święto śpiewają młodzi klerycy, kształcący się na kapłanów”.

Ciesz się, synu

Powszechnie znana jest też maryjność św. Jacka. Jego gorliwość misyjna miała wyraźny rys maryjny. Jej popularnym wyrazem jest legendarny przekaz o wyniesieniu przezeń z płonącego Kijowa Najświętszego Sakramentu i figury Matki Bożej. To pewne, że pierwszy polski dominikanin szerzył cześć Eucharystii i Matki Bożej. Kiedy przybył do Krakowa, spędzał noce na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem i przed ołtarzem Maryi.

Podczas jednej z takich nocy ujrzał zbliżającą się Maryję. „Ciesz się, synu mój, Jacku, bo miłe samemu Synowi prośby twoje, a o cokolwiek będziesz prosić za moją przyczyną, wszystko otrzymasz” – miała go zapewnić Najświętsza Panna. Dodała, że gdy nadejdzie czas, Ona sama po niego przyjdzie. Istotnie, św. Jacek zasłynął już za życia jako wielki cudotwórca. Jego śmierć stanowiła swoistą maryjną pieczęć nieba, zmarł bowiem 15 sierpnia 1257 r.

Nie jest chyba przesadą stwierdzenie, że św. Jacek „wychował Naród Maryjny”. Z pewnością jego zasługą jest ożywienie kultu maryjnego i związanie Polaków z Różańcem.

Trzy lata po śmierci św. Jacka na Polskę ponownie najechali Tatarzy. Wtedy to, w jednym z założonych przez świętego klasztorów – w Sandomierzu – męczeństwo poniósł bł. Sadok z 48 zakonnymi współbraćmi. Niewiele o nich wiadomo, ale sama śmierć tych dominikanów jest świadectwem ich maryjności. Jan Długosz w Liber beneficiorum wspomina, że mordowani przez Tatarów zakonnicy umierali, wzywając Maryję śpiewem pieśni Salve Regina.

„Przerwaną przez śmierć pieśń do Bogurodzicy Dziewicy śpiewają dalej, idąc do nieba, a ich głosy zlewają się z sobą tak słodko, że głosy śmiertelników nigdy nie potrafiłyby tak zaśpiewać” – napisał żyjący na przełomie XVI i XVII wieku dominikański hagiograf Abraham Bzowski.

Każdego dnia

Wielką czcią dla Maryi odznaczał się św. Kazimierz królewicz, syn króla Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki. Jego szczególnie ulubioną pieśnią był dziesięciozwrotkowy utwór przypisywany św. Bernardowi Omni die dic Mariae (Każdego dnia sław Maryję). Królewicz odmawiał go codziennie. Piotr Skarga napisał, że gdy 25-letni Kazimierz umierał, „prosił, aby napisany hymn ten złożono na jego piersiach w trumnie, co też uczyniono”. W związku z kanonizacją w 1602 r., a więc 118 lat po śmierci, otwarto grób królewicza. Mimo panującej w grobowcu dużej wilgotności ciało zmarłego okazało się nienaruszone. Przy głowie Kazimierza znaleziono tekst hymnu ku czci Maryi.

Śladem gorącej pobożności maryjnej, jaką miał zmarły w 1505 roku bernardyn bł. Władysław z Gielniowa, są liczne nabożeństwa i pieśni ku czci Matki Bożej. Ten znakomity kaznodzieja i poeta jako jeden z pierwszych duchownych zaczął wprowadzać do Kościoła język polski. On też uczył wiernych śpiewać układane przez siebie polskie pieśni. Prawdopodobnie to właśnie Władysław z Gielniowa jest autorem popularnych Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.

Młody a sławny

Kiedy św. Stanisław Kostka przebywał na naukach w Wiedniu, ciężko zachorował. Ponieważ gospodarz luteranin nie dopuścił do niego księdza z Komunią Świętą, w cudowny sposób przyniosła mu Ciało Pańskie św. Barbara. Nieco później odwiedziła go także Maryja z Dzieciątkiem Jezus. Gdy Matka Boża położyła Dzieciątko w jego ramionach, Stanisław całkowicie wyzdrowiał. Na pożegnanie Najświętsza Panna poprosiła go, żeby wstąpił do jezuitów, co też chłopak bardzo szybko zrealizował, uciekając do zakonu spod władzy ojca.

Gorące nabożeństwo do Maryi, które Stanisław miał od dzieciństwa, jeszcze się wzmogło. Bardzo pragnął odejść z tego świata w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, co też się stało. W wigilię uroczystości poprosił o sakramenty, a o trzeciej nad ranem 15 sierpnia odszedł do nieba, mając niespełna 18 lat i odbywszy zaledwie 10 miesięcy jezuickiego nowicjatu. Jego śmierć poruszyła wielu ludzi. Postronnych obserwatorów zdumiały tłumy rzymian, które zjawiły się na pogrzebie. Widząc to, lekarz Stanisława, dr Francisco Tolet, późniejszy kardynał, zawołał: „To coś wspaniałego! Umiera młody polski nowicjusz, a Rzym czci go jak świętego!”.

Stanisław Kostka szybko został beatyfikowany, ogłoszono go też patronem Polski. Za sprawą generała jezuitów św. Franciszka Borgiasza, który kazał przetłumaczyć na liczne języki i rozpowszechnić jego żywot, św. Stanisław stał się najbardziej znanym na świecie polskim świętym. Jego międzynarodową popularność przyćmił dopiero św. Maksymilian, a po nim św. Faustyna i św. Jan Paweł II.

Współczuję z tobą

Święta siostra Faustyna miała także osobiste nabożeństwo do Maryi. „Wtem ujrzałam Najświętszą Pannę niewymownie piękną, która się zbliżyła do mnie od ołtarza do mojego klęcznika i przytuliła mnie do siebie, i rzekła mi te słowa: Jestem wam Matką z niezgłębionego miłosierdzia Boga. Ta dusza Mi jest najmilszą, która wiernie wypełnia wolę Bożą” – zapisała święta 5 sierpnia 1935 r. (Dz. 449). To jedno z kilkudziesięciu opisanych przez nią spotkań z Matką Bożą. Wszystkie odbywały się w łączności z Jezusem i były związane z misją Faustyny: przekazaniem światu orędzia miłosierdzia Bożego.

Maryja mówiła siostrze Faustynie o miłosierdziu Bożym i wyjaśniała także swoją rolę w Bożym planie. „Jestem nie tylko Królową nieba, ale i Matką Miłosierdzia i Matką twoją” – mówiła (Dz. 330). 25 marca 1936 roku Maryja ponownie podkreśliła, jak ważna jest wierność tchnieniom Bożej łaski. „Ja dałam Zbawiciela światu, a ty masz mówić światu o Jego wielkim miłosierdziu i przygotować świat na powtórne przyjście Jego, który przyjdzie nie jako miłosierny Zbawiciel, ale jako Sędzia sprawiedliwy” – przypomniała. Mówiąc o nadchodzącym dniu sprawiedliwości, ponownie napomniała: „Mów duszom o tym wielkim miłosierdziu póki czas zmiłowania; jeżeli ty teraz milczysz, będziesz odpowiadać w on dzień straszny za wielką liczbę dusz. Nie lękaj się niczego, bądź wierna do końca, Ja współczuję z tobą” (Dz. 635).

Faustyna wypełniła swoją misję do końca, podobnie jak każdy ze świętych, a w szczególności Maryja – Królowa wszystkich świętych, Królowa Polski.


Matka Boża – moja Matka

Czesław Lang

mistrz kolarski, organizator Tour de Pologne

Zawsze czułem Jej opiekę. Moja mama, będąc w ciąży, ofiarowała mnie Pani Jasnogórskiej. Opowiadała mi o tym wielokrotnie. Była bardzo wierzącą kobietą. Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem, w domu codziennie odmawiano Różaniec, modlono się pod figurą Maryi. Bez wiary nic nie ma sensu. Jeśli nie miałbym wiary w to, że znajdę sponsorów, partnerów biznesowych Tour de Pologne, nie dałbym rady. Niektórzy nazywają to przeznaczeniem, a ja wierzę, że to Pan Bóg.

Janek Mela

podróżnik, zdobywca biegunów

Gdy szedłem z Markiem Kamińskim na biegun, modlitwa była elementem podróży. Przed wyprawą cieszysz się: „Będę miał czas na przemyślenia”, a potem okazuje się, że nie starcza ci myśli na wypełnienie całego czasu. Brniesz przez śnieg 10 godzin dziennie. Opracowałem na to patent. Dostosowałem swą modlitwę do tempa marszu. Szedłem tak: Zdrowaś, Maryjo, krok, łaskiś pełna, krok. Z nogi na nogę. Po powrocie słyszę, że Marek na jakiejś konferencji prasowej mówi: „Idąc, modliłem się w ciszy, krok za krokiem…”.

Ulf Ekman

Szwed, ewangelizator, konwertyta z protestantyzmu

Zaczęliśmy odkrywać Maryję w 2002 roku po naszym przyjeździe do Izraela. Co chwilę napotykaliśmy Jej osobę, wpadaliśmy na obrazy, figurki, rzeźby. Odnosiliśmy wrażenie, jakby puszczała do nas oko. Odkryliśmy, że tak genialni i konkretni teologowie jak Atanazy i inni ojcowie Kościoła doceniani przez chrześcijan ewangelikalnych, wyrażali się o Niej w niesamowity sposób. Szacunek, jaki Jej okazywali, dał nam do myślenia. Zdaliśmy sobie sprawę, że Maryja odegrała kluczową rolę przy narodzinach Kościoła. Wyrażając zaufanie Kościołowi, stałem się pewny obecności Maryi. Dziś jest obecna w naszym życiu, pomaga nam. Rozmawiamy z Nią każdego wieczoru.

Ks. dr Tomasz Szałanda

teolog, autor książek z zakresu mariologii

Zachwyca mnie Jej łagodna obecność w życiu: względem wykluczonych (pasterze) i „innych” w wierze (magowie, czytający z gwiazd), zagrożonych kompromitacją (Kana), zdrajców (apostołowie), katów Jej Syna i bluźniących Mu (milcząco stojąca pod krzyżem). Biblia pokazuje nam Ją jako nieepatującą sobą Mistrzynię Drugiego Planu. I to również mnie w Niej fascynuje! Jej życie pokazuje, że zawsze chodzi o Niego.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.